Gdy mówimy o chmurze, wyobrażamy sobie rozproszone w powietrzu, swobodnie unoszące się cząsteczki danych, które nie mają swojego ciężaru, fizycznej masy i są niepochwytne. Język, którym opisujemy najnowsze technologie, podkreśla ich lekkość, zwinność, ulotność, niematerialność. W rzeczywistości sieć nie jest jednolita i gładka, jak zazwyczaj o niej myślimy, ale ma swoje „mury”, wklęsłości, zagęszczenia i geometrię (L. Drulhe), które pozostają w ścisłych relacjach z geografią fizyczną, polityką i globalnymi strukturami władzy. Internet, chmura i centra danych opierają się na bardzo konkretnym szkielecie materialnej infrastruktury. Począwszy od małych routerów domowych, przez kable łączące je z większymi strukturami sieci zarządzanymi przez Dostawców Usług Internetowych (ISP), jak farmy serwerowe i centra przetwarzania danych, przechodząc przez punkty wymiany ruchu internetowego (IXP), gdzie łączą się ze sobą sygnały różnych dostawców, aż po kręgosłup sieci, czyli duże struktury kabli i światłowodów, położone na dnie oceanów i mórz oraz przecinające całe kontynenty, przesyłane są ciągi zer i jedynek kodujące wszystkie informacje z naszego świata.
Około 95% globalnego Internetu płynie aktualnie po dnie mórz i oceanów. Około 400 podwodnych kabli światłowodowych łączy różne miejsca na świecie, pozwalając na szybszy transfer informacji pomiędzy niektórymi z nich, a inne (np. Kubę) odłączając od globalnej wymiany wiedzy, usług i produktów cyfrowych. Niektóre z kabli mają kilkadziesiąt kilometrów, inne, przebiegające przez Pacyfik, nawet kilkanaście tysięcy. Ich instalacja wymaga ciężkiej, fizycznej pracy robotników w fabrykach i na statkach.
Infrastruktura sieci bywa też szczelnie zamknięta, chroniona przez kamery CCTV, podwójne bramy w centrach danych, śluzy, ochronę o militarnym charakterze czy bunkry z czasów zimnej wojny.
Trudno analizować coś, co umyka naszemu spojrzeniu, co w podwójnym stopniu funkcjonuje jako zakryte. Gdy nie zna się „tajemnego” kodu infrastrukturalnego podziemia, nie jest łatwo zorientować się, że gdzieś w pobliżu płynie internet: na pięknym polu z niewielką rzeczką nieopodal Płocka czy na uczęszczanej przez turystów plaży w Mielnie.